2 lip 2012

Legalizacja pracy dorywczej - dobry pomysł Ministerstwa Pracy?

Ministerstwo Pracy planuje legalizację pracy dorywczej. Nowa ustawa dotyczyć będzie sprzątaczek, niań, pomocy domowych, ogrodników, pracowników gospodarstw rolnych. Czy to dobry sposób na zminimalizowanie szarej strefy?


Przygotowywana przez resort pracy nowa ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy ma przyczynić się do zmniejszenia szarej strefy i tym samym bezrobocia. Wg Ministerstwa Pracy założenia do w/w ustawy mają być gotowe jeszcze w tym tygodniu.

W praktyce wyglądałoby to tak, że osoby, które pracują nie więcej niż 20 godzin w tygodniu, mogłyby niewielkim kosztem wyjść z szarej strefy - warunek: rejestracja w centrum promocji zatrudnienia i opłacenie składki. Co więcej ci, którzy chcieliby zatrudnić opiekunkę, pomoc domową czy ogrodnika, mogą liczyć na zminimalizowaną ilość formalności, jakie należy spełnić podczas rejestrowania pracownika. UWAGA: nie ma tu jednak mowy o tym, że nie będzie się to wiązało z żadnymi kosztami.

Na pierwszy rzut oka: idea szczytna. Ale czy wciąż taką będzie po wdrożeniu jej w życie? W planach jest wyodrębnienie specjalnych rejestrów pracowników, które będą prowadzone przez centra aktywizacji zawodowej (a nie urzędy pracy – to najważniejsza zmiana przesuwająca ciężar związany z pracownikami imającymi się prac dorywczych czy też może raczej z bezrobotnymi aktywnymi zawodowo w szarej strefie w inne miejsce). Wspominane centra aktywizacji zawodowej, mają przejąć wszystkie kwestie formalne związane z pracą dorywczą. Już niedługo więc pani Krysia sprzątaczka i pan Mietek ogrodnik, będą mogli legalnie zarobkować... Oczywiście po ujawnieniu się, wpisaniu do rejestru i uiszczeniu pewnej zryczałtowanej składki. W przeciwnym razie, szara strefa raczej nadal pozostanie ich naturalnym środowiskiem pracy. 

Ministerstwo swoją propozycję kieruje głównie do pomocy domowych i wyraża nadzieję, że dzięki temu rozwiązaniu przynajmniej pewien procent niań, sprzątaczek czy innych osób zatrudnianych przy obsłudze gospodarstw domowych i rolnych, wyrejestruje się z urzędów pracy. 

Szacuje się, że w ten sposób w szarej strefie pracuje jakieś 100 tysięcy osób. Ale czy rzeczywiście nowa ustawa przyczyni się do wyraźnego zmniejszenia tego wskaźnika? Osobiście mam pewne wątpliwości. Ludzie wykonujący w/w usługi decydują się na pracę w szarej strefie z uwagi na to, że ich praca jest nisko wyceniania i w takiej sytuacji każda złotówka jest bardzo ważna – szara strefa zaś daje możliwość otrzymania na rękę nieco większego wynagrodzenia. Jeśli zatem legalizacja ich pracy i tak wiąże się z kosztami to szczerze wątpię, aby ustawa odniosła jakieś spektakularne rezultaty.

A może zamiast reorganizować urzędy i mnożyć etaty urzędników (wszak do obsługi każdego z w/w centrum zatrudnienia będzie trzeba dedykować pewną grupę specjalistów, gdyż petenci sami się nie obsłużą), warto by przemyśleć zaadoptowanie na potrzeby naszego kraju rozwiązań, które spełniają swoje zadanie w innych państwach (jak np. Niemcy, Belgia)? Obawiam się niestety - ale mogę się mylić i moje wątpliwości dopiero czas zweryfikuje - że ustawa i jej założenia nie rozwiążą problemu szarej strefy a raczej mają na celu dokonanie pewnych przesunięć w statystykach... Poza tym co z nianiami i sprzątaczkami ze Wschodu, które zatrudniane są z lubością przez wielu "szarych pracodawców", bo skuteczne i tanie?

A Wy jakie macie przemyślenia z tym tematem związane?


Źródło: rp.pl

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz