1 paź 2012

Pytania rekrutacyjne: "Co Pan/Pani wie o naszej firmie?"


Źródło: freedigitalphotos.net

O tym, co robić, by dobrze wypaść podczas rozmowy kwalifikacyjnej z reguły myślimy dopiero wtedy, gdy musimy zmierzyć się z rekrutacją lub, co gorsze, po fakcie. Niestety wtedy „gdybanie” nic już nie daje. "Co Pan/Pani wie o naszej firmie?" - czy wiesz, w jaki sposób odpowiedzieć na to pytanie?


To krótkie pytanie pada w trakcie większości rozmów kwalifikacyjnych – niektórzy rekruterzy zadają je na początku spotkania z kandydatem, inni zostawiają je na koniec. Niezależnie jednak od momentu, w którym jest zadane, ma ono na celu przede wszystkim sprawdzić czy dana osoba rzeczywiście chce pracować w tej konkretnej firmie czy może zwyczajnie (jak wiele innych, zwłaszcza w dobie spowolnienie na rynku pracy) szuka jakiejkolwiek pracy. Warto przygotować się wcześniej na tę okoliczność i zdobyć odpowiednią, co najmniej bazową, wiedzę na temat przedsiębiorstwa, do którego aplikujesz.  

W tym celu powinieneś poznać historię firmy, obszary jej działania, podstawowe wartości, sukcesy. W/w informacje zazwyczaj umieszczane są na stronach domowych firm, więc ich zdobycie nie powinno być przesadnie skomplikowane.  Dodatkowo możesz wrzucić w wyszukiwarkę nazwę firmy i sprawdzić, co na jej temat mówią media wirtualne. Być może dotrzesz do jakichś raportów czy analiz przygotowanych przez nią lub jakichś innych rankingów czy publikacji, bądź wypowiedzi jej pracowników. Niewątpliwym plusem jest oczywiście posiadanie w kręgu swoich znajomych osób, które tam pracują – wówczas otrzymasz na jej temat opinię z pierwszej ręki (dzięki temu możesz poznać kulturę organizacyjną firmy, atmosferę w niej panującą, jakie są relacje między podwładnymi a przełożonymi, etc.). 

Poznaj kluczowe informacje na temat firmy, dodatkowo dobrze jest przygotować sobie kilka pytań do osoby prowadzącej rekrutację, ale pamiętaj, by nie pytać o sprawy oczywiste. A zatem jeśli już zdecydujesz się na tę metodę zaskocz rekrutera pytaniem o coś trudno dostępnego jak np. szczegóły z raportu dotyczącego branży, w której firma działa, jej działania prospołeczne lub proekologiczne, etc. Raczej też nie wspominaj o tym, że udało Ci się dotrzeć do tzw. wiedzy wewnętrznej (nie wątpię w to, że miałeś dobre intencje i chciałeś poznać firmę, w której być może będziesz miał okazję pracować) niestety może to być opacznie zinterpretowane przez rekrutera. Pamiętaj, to też tylko człowiek, który w pewnych okolicznościach może dokonać niewłaściwej oceny sytuacji i np. zacznie postrzegać Ciebie przez pryzmat „węszyciela” lub w najlepszym razie zacznie być bardziej podejrzliwy. Nie warto kusić losu. 

I jeszcze jedno: jeśli dotrzesz do internetowych opinii ex pracowników danej firmy, postaraj się zachować obiektywizm i dziel przez cztery to, czego się w ten sposób dowiesz. Często bywa tak, że na forach internetowych wypowiadają się byli pracownicy firmy, którzy rozstali się z nią w nieprzyjaznej atmosferze lub czują się pokrzywdzeni zwolnieniem z pracy i wyładowują w Sieci swoje negatywne emocje.  I choćby z tego powodu ich opinie nie będą w stu procentach wiarygodne. Niemniej czasami warto je poznać. 

Z całą pewnością, jeśli podczas interview wspomnisz o czymś extra, czego np. nie ma na stronie firmowej a zadałeś sobie trud, by dotrzeć do tych informacji, zdobędziesz dodatkowe punkty w oczach rekrutera.

Jeśli zaś niewiele wiesz o firmie, w której starasz się o pracę, oznaczać to może, że właściwie jest Ci obojętne, gdzie i z kim będziesz pracował czy wręcz nawet to, co i na jakim poziomie będziesz robił. 

Pamiętaj, że firmy poszukują zmotywowanych pracowników, którym od samego początku zależy na pracy właśnie tam.  Twoim rekrutacyjnym zadaniem zaś jest udowodnienie, że właśnie Ty taki jesteś.

Powodzenia!

4 komentarze :

  1. Gorzej, kiedy trudno zdobyć informacje o firmie (aczkolwiek zawsze przed rozmową kwalifikacyjną szukam, gdzie mogę), ponieważ w ogłoszeniu nie ma żadnych danych kontaktowych, poza adresem e-mail, na który należy wysyłać CV - zazwyczaj z końcówką gmail.com albo wp.pl.

    Jak wtedy szukać informacji? A może w ogóle nie ufać takim ogłoszeniom?

    Trudność mogą sprawiać też pytania "Co Pan/Pani może wnieść do naszej firmy?" oraz "Jak widzi Pan/Pani siebie za 5-10 lat?".

    Jak wtedy sobie radzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz i to jest dobrze postawione pytanie.

      Prawda jest taka, że wbrew temu, co może się nam wydawać - że każda firma prosperująca na rynku w XXI wieku powinna mieć własną stronę internetową i profesjonalny adres firmowy - wciąż zdarzają się takie szczególnie małe przedsiębiorstwa, które nie zaprzątają sobie tym głowy. W taki sposób szuka się glazurników, monterów, elektryków, sprzedawców stojących za ladą sklepików, czy księgowych na 1/n-tą etatu do obsługi małej księgowości, etc.

      Czy ufać? Zależy od stanowiska i osobistych preferencji (wiem, że czasami nie mając wyboru, kiedy zmusza nas do tego sytuacja życiowa (mam tu na myśli głównie jej aspekt ekonomiczny), decydujemy się na to, co nam się nawinie pod rękę i da jakiekolwiek pieniądze na utrzymanie się na powierzchni... nie każdy z nas żyje dostatnio, nie każdy ma zapewnione pieniądze na przetrwanie okresu przejściowego między jednym a drugim zatrudnieniem, nie każdy posiada wyższe wykształcenie i nie każdy ma aspiracje na zostanie managerem :) Proza życia wielu osób bywa zdecydowanie bardziej szara i ponura niż wielu innym mogłoby się wydawać.

      Wracając do Twoich pytań:
      Czasami pojawiają się ogłoszenia osób prywatnych poszukujących współpracowników czy podwykonawców: copywriting, promowanie portali społecznościowych czy aukcyjnych, które trochę działają jak taka piramida finansowa (np. familio, gdzie zgarniasz punkty za polecenia i rejestracje) i wiele wiele innych.

      Tak więc wszystko zależy od tego, czego szukasz, czego potrzebujesz, w jakim momencie swojego życia akurat się znajdujesz. Zawsze jednak warto w takich sytuacjach podejść z dystansem do tego typu rekrutacji i przygotować sobie już na wstępie kilka kluczowych pytań dotyczących firmy, jej działalności etc. Jeśli w dalszym ciągu nie otrzymasz dostępu do informacji na temat danego przedsięwzięcia, można domniemać, że jest to forma wyłudzenia danych osobowych.

      Odnoszę czasami takie dziwne wrażenie, że rynkiem pracy w dzisiejszych czasach rządzą prawa dżungli - niektóre a może większość z tak zakamuflowanych ogłoszeń to oferty pracy na czarno...

      Czasem zdarza się, że firma nie podaje nazwy i adresu po to, by np. osoba, którą chce wykluczyć poza jej nawias nie dowiedziała się o jej zamierzeniach i nie podjęła krzyżujących plany działań, etc. Motywów jest wiele... jeśli zostaną wyjawione i będą autentyczne, jeśli będą zgodne z Twoimi przekonaniami i zasadami moralnymi, myślę, że można dać kredyt zaufania.

      Osobiście unikam takich ofert.

      Oczywiście, jeśli trafisz na ogłoszenie niejawne, nie jesteś w stanie przygotować się do odpowiedzi na takie pytanie, ba! nie powinno ono wówczas w ogóle być zadane.

      PS.
      Czekaj cierpliwie na kolejne moje porady z pewnością napiszę coś na temat wymienionych przez Ciebie pytań. No, przynajmniej mam to w planach.

      Pozdrawiam,
      Małgorzata Marzec

      Usuń
  2. wsparcie rekrutacji
    Cóż, wiadomo, że do rozmowy kwalifikacyjnej trzeba zawsze odpowiednio się przygotować, a nie przyjść i liczyć na to, że powalimy pracodawcę samym talentem krasomówczym, zapałem do pracy albo nietuzinkową osobowością. Rozmowa to dla pracodawcy niepowtarzalna okazja do dowiedzenia się o kandydacie tego, czego żadne wsparcie rekrutacji i rekomendacje mu nie dadzą, czyli jak właśnie Pani napisała: zaangażowanie, rzetelność i wykazywanie inicjatywy. Nie twierdzę też, że to pytanie jest kluczowe i decydujące o naszym sukcesie, ale na pewno szkoda by było stracić przez ignorancję okazję do zarobienia kilku punktów w oczach pracodawcy.

    OdpowiedzUsuń
  3. To pytanie jest trochę jak podczas poznania danej osoby z imienia. To podstawa podstaw i jeśli naprawdę nam zależy na pracy w danej firmie to trzeba się z tym liczyć, że na pewno padnie. Po fakcie "gdybanie" już nic nie daje, bo nie jest to tekstowa rozmowa, podczas której mamy większą kontrolę nad tym, co piszemy :) Kiedy chodziłam na szkolenia menedżerskie, które również dawały podstawową wiedzę na temat radzenia sobie z takimi rekrutacyjnymi pytaniami to dowiedziałam się, że warto odpowiadać na zadawane pytania, aby nie wychodzić poza to. Niestety osoby, które cierpią na nadmierne gadulstwo wpadali w pułapkę, z której niestety nie mogli wyjść, przez co wychodziło pełno stresujących sytuacji :/ Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń