Źródło: freedigitalphotos.net |
Podobno w dzisiejszych czasach zwykłe CV nie wystarcza. Dużo też ostatnio mówi się o KREATYWNOŚCI W POSZUKIWANIU PRACY. Nasuwa się jednak pytanie: Czy rzeczywiście w każdej sytuacji owa kreatywność jest niezbędna?
Szczerze
mówiąc, nie dziwię się młodym (stojącym dopiero co u progu kariery) ludziom, że
chodzą wygłupieni i sami nie wiedzą już, co mają robić: szukać pracy, szukać
jakiejkolwiek pracy, podpisać umowę śmieciową za grosze i nie posiadać się z
radości (w końcu „takie bezrobocie, a ja
jednak mam jakąś pracę”), wierzyć, że praca leży na ulicy wystarczy tylko
wykazać się kreatywnością w jej znalezieniu?
Fakt: ciężko
jest odnaleźć się w sytuacji, kiedy napływają do nas często wzajemnie wykluczające
się informacje: kryzys i bezrobocie vs obfitość pracy i lenistwo bezrobotnych.
Nie jest łatwo… W mediach wciąż mówi się o kryzysie, postępującym bezrobociu,
setkach a nawet tysiącach aplikacji na jedno miejsce pracy. Zewsząd atakują nas
nagłówki „jak znaleźć pracę”, „jak znaleźć dobrze płatną pracę”, „co robić, by zaproszono nas na rozmowę
kwalifikacyjną”, etc. Z drugiej strony znajdujemy artykułu opisujące
Pokolenie X, Pokolenie Y, Pokolenie Z – niewdzięczne, roszczeniowe pokolenia
ludzi posiadających pewne oczekiwania. A cóż złego w oczekiwaniach? Każdy z nas
je posiada. Ważne, aby umieć dopasować je do swoich możliwości a resztę upchnąć
do sfery marzeń, pragnień i aspiracji z ambitnym planem ich zrealizowania w
miarę rozwoju wiedzy, kompetencji i doświadczenia.
Wróćmy jednak
do KREATYWNOŚCI W POSZUKIWANIU PRACY
Dużo trendów
przychodzi do nas z Zachodu. Często są to bardzo dobre pomysły, ale – UWAGA –
niedopasowane do naszych realiów. Pamiętajcie: to, co sprzeda się w Stanach
Zjednoczonych czy gdzieś indziej za granicą, nie zawsze będzie pozytywnie postrzegane
u nas. Dlatego z dużym rozmysłem decydujcie się na wykorzystanie jakiejś
niestandardowej metody poszukiwania pracy, „rzucenia się w oczy” potencjalnemu
pracodawcy, by nie narazić się na wyśmianie. I nie uważam, żebym przesadziła z
użyciem tego zwrotu. Musicie wiedzieć, że decydujące znaczenie odgrywa tu
kultura, normy społeczne, granice swobody jednostki, etc. Kiedy bliżej
przyjrzycie się naszemu rodzimemu rynkowi pracy, z łatwością zauważycie, że -
jeśli chodzi o rozwój – jesteśmy dobre 20 lat za Stanami. Co prawda próbujemy
gonić ten Zachód, ale czy wystarczy nam determinacji, by doścignąć go w krótkim
czasie?
Dużo, by
mówić, ale nie o tym wszak dzisiejszy artykuł, do którego napisania sprowokował
mnie nie tak dawno nagłośniony w mediach przypadek pewnej dziewczyny, która w
sposób niekonwencjonalny znalazła pracę w renomowanej agencji. Może nawet nie
do końca chodzi tu o jej osobę, co komentarze wielu internautów, jakie
odnalazłam w Sieci pod artykułami wygłaszającymi peany na cześć Kariny Gos (bo
o niej mowa).
Po pierwsze:
GRATULACJE – bo należą się, a jakże! Dla
niewtajemniczonych zaś garść informacji: otóż, Karina Gos postanowiła wziąć
sprawy w swoje ręce i (jako osoba pragnąca zdobyć zatrudnienie jako Kreatywny w
agencji reklamowej) kreatywnie podejść do tematu. Jej pomysł polegał na
wykorzystaniu serwisu geolokacyjnego Foursquare, który – jak mniemam – jest dość
dobrze znany przedstawicielom branży, do której aplikowała. Realizacja pomysłu
wymagała pewnej systematyczności, pomysłowości, przygotowania kilku grafik i
sloganów, cierpliwości i prawdopodobnie dużych pokładów nadziei i wiary w to,
że „w końcu się uda”. No i się udało! Rozpoczęła pracę w dziale kreacji firmy
VML Poland bez wysyłania standardowego CV. Wspaniale! Ale należy pamiętać o tym,
że aby ziścił się jej „career dream”, musiała wykazać się wiedzą i
umiejętnościami, gdyż sam pomysł wraz z jego realizacją to nie wszystko. Stare
porzekadło wszak rzecze: „z próżnego i
Salomon nie naleje”. Dlatego podkreślam (i pewnie zawsze będę), że warto
inwestować w samorozwój, by mieć w zanadrzu kilka mocnych argumentów
przemawiających za tym, aby nas zatrudniono.
Nie ukrywam,
że historia Kariny Gos zaintrygowała mnie na tyle, by przyjrzeć się jej bliżej
– mam tu na myśli analizę dostępnych na jej temat informacji w sieci, artykułów
w mediach o jej spektakularnym sukcesie, etc. Wnioski? Właśnie się nimi z Wami
dzielę. Co mnie uderzyło? Osiągnięcie Kariny obrastać zaczęło w mity a jej
postać sprytnie przez media została wykreowana na bohatera naszych czasów tylko
dlatego, że znalazła pracę. Ba! Powiem więcej, zrobiono z tego medialną
sensację: „Wystarczyło ruszyć głową,
trochę popracować nad formą i praca w zasadzie sama do niej przyszła”
(pisze w swoim artykule Michał Wąsowski). No to chyba jednak gruba przesada –
przecież dziewczyna nie ograniczyła się tylko do tego. Wykazała się inicjatywą
i aktywnie szukała pracy (pomijamy teraz kwestię, czy szukała standardowo, czy
nie). Myślę sobie, że to cudownie, iż w Polsce są takie osoby, które zdobywają
zatrudnienie po krótkim okresie poszukiwania pracy. Niemniej każdy z nas zdaje
sobie sprawę, iż w naszym kraju o pracę trudno i mam mieszane uczucia względem
tego, czy takie nagłośnienie przypadku Kariny (i robienie z tego drugiego cudu
nad Wisłą) nie jest przesadzone i krzywdzące dla innych poszukujących pracy,
którzy nie mieli takiej siły przebicia, którzy nie wstrzelili się ze swoim
dobrym pomysłem w odpowiedni moment w firmie.
Zgodzę się z
tezą, że zamiast narzekać na brak pracy, lepiej zakasać rękawy i zrewidować
swoje dotychczasowe podejście do jej poszukiwania. Może Twoje CV jest kiepskie,
może zawiera błędy ortograficzne, może szukasz pracy, do wykonywania, której
nie posiadasz odpowiednich kwalifikacji, może leżysz plackiem na kanapie i (bezmyślnie
śledząc losy bohaterów telenoweli) marudzisz, że nie możesz znaleźć pracy… A może
jesteś już za bardzo zniechęcony niepowodzeniami? Może za wysoko postawiłeś
sobie poprzeczkę? Wówczas spróbuj rozpisać swój plan od nowa. Owszem, zamierzone
cele można osiągnąć jednym susem, ale nie łudź się, że przytrafia się to
każdemu. Może warto zastanowić się nad wykorzystaniem metody drobnych kroków i określenia
tzw. celów pośrednich?
Pewne jest, że
należy poznać branżę, z którą chcemy związać się zawodowo. Uwiera mnie jednak
trochę konkluzja Pana Wąsowskiego, którą pozwolę sobie przytoczyć: „Zamiast więc narzekać, że nie ma
"fajnej pracy", może czas wziąć się do roboty. Zrobić research,
zobaczyć, co i jak funkcjonuje w branży, do której chcemy się dostać i potem to
kreatywnie wykorzystać. Nie trzeba przenosić gór ani kończyć Harvardu.
Wystarczy trochę pomyślunku i odwagi. A wtedy być może, tak jak w przypadku
Kariny, to praca znajdzie nas, a nie my pracę.” – gdyż dalece spłyca
mechanizmy poszukiwania pracy, prawa rządzące naszym rynkiem pracy, procesy zachodzące
w głowach osób poszukujących pracy i odnoszących na tym polu niestety porażki. Zniechęcenie, spadek motywacji, spadek poczucia własnej wartości, stany
depresyjne, etc. – to tylko nieliczne ze skutków bezskutecznego poszukiwania
pracy (ba! Dla niektórych już sam fakt postawienia ich w sytuacji konieczności
poszukiwania zatrudnienia jest często psychicznie nie do przebrnięcia i nim
otrząsną się z pierwszego szoku, mija trochę czasu). W tym akapicie chcę tylko podkreślić
coś, co przez współczesne media jest notorycznie zaniedbywane: a mianowicie, jeśli
coś (jakiś temat, zagadnienie) jest kierowane do dużej liczby odbiorców i
nagłaśniane, warto zadbać o to, by miało jakąś wartość dodaną, edukacyjną,
motywacyjną czy jakąkolwiek inną, byle nie deprecjonującą czy wręcz obrażającą
odbiorcę.
Owszem,
popieram kreatywność i wykorzystywanie alternatywnych ścieżek poszukiwania
pracy, ale nie będę teraz każdego z Was namawiała do innowacyjnego podejścia do
tematu poszukiwania pracy, gdyż nie w każdej branży się to sprawdzi a co gorsze
może prowadzić do jeszcze większej frustracji. Większości z nas (powtórzę to po
raz n-ty) pozostaje inwestycja w rozwój kompetencji oraz odpowiednie przygotowanie
CV i listu motywacyjnego (często niestety na nic więcej poza odpowiednim
wykorzystaniem „chwili” wpływu mieć nie będziemy). Polska podzielona jest na
kilka stref i pewne regiony są mniej rozwinięte od innych (prosty przykład:
Polska centralna vs Wschodnia ściana kraju), różnie między nimi dostrzec można
pod wieloma względami w tym pod względem ekonomicznym, co prowadzi często do
patologii rynku pracy: umowy śmieciowe, darmowe staże, praca na czarno,
zatrudnianie „na próbę” bez zapłaty, etc. Nie mówmy, więc, że łatwo jest odnaleźć
się na takim rynku pracy i osiągnąć sukces. Jednak żeby nie zostać posądzoną o
czarnowidztwo dodam, że nie taki znów diabeł straszny, jak go malują – udaje się
wielu osobom, to i Tobie też prędzej czy później musi się udać (pamiętaj tylko
o tym, aby się nie poddawać przy pierwszym czy 10-tym niepowodzeniu, bo to
najgorsze, co możesz uczynić).
Uważam, że każdy
z nas powinien posiąść wiedzę na temat trudności, jakie może napotkać na rynku
pracy, jego obecnych ograniczeń i bolączek oraz możliwości. Mam tu przede
wszystkim na myśli świadomość tego, że zdarzyć się może (może to spotkać Ciebie,
mnie, jego), że pomimo naszych starań i tak podjęta próba zakończy się
niepowodzeniem. Dlaczego? Z prostej przyczyny: na rynku pracy nie ma tylu
miejsc, by można było wchłonąć każdego. A zatem nie wszystko pozostaje jedynie
w naszych rękach, a wmawianie poszukującym pracy, że jest inaczej, prowadzić
może jedynie do pogłębiania się w nich frustracji. Myślę, że gdyby w jednej
chwili wszyscy stali się ekspertami od kreatywnego poszukiwania pracy to i tak
niczego by to nie zmieniło (może poza podniesieniem poprzeczki w walce o etat),
a pracę i tak otrzymywałby tylko pewien ich odsetek (czyli tak samo jak do tej
pory). Inna rzecz, że nie każde stanowisko będzie wymagało owej kreatywności
(ok, zdecydowanie przyda się ona w marketingu, PR, reklamie i może kilku
jeszcze innych branżach w mniejszym aspekcie, ale to i tak ułamek, na tle
całego rynku pracy).
Na czym więc powinniśmy skoncentrować
się w trakcie poszukiwania pracy?
Pamiętajcie, że już na samym
starcie możecie przyczynić się do zwiększenia lub zmniejszenia swojej
skuteczności i szansy na zatrudnienie. Co na pewno nie pogrzebie Waszych szans?
Oto lista:
- Świadomość swoich możliwości rynkowych (i nieustanny rozwój kompetencji, zdobywanie nowej wiedzy i umiejętności).
- Sprecyzowany kierunek rozwoju swojej kariery zawodowej (ale konkretnie: jaka branża, jakie stanowiska nas interesują) i systematyczne działania przybliżające nas do osiągnięcia celu.
- Posiadanie i/lub zdobycie wiedzy na temat tego, jak profesjonalnie przygotować dokumenty aplikacyjne tak, aby nie doszło do przerostu formy nad treścią – to ważne. Nie wydaje mi się, bowiem, aby ta klasyczna forma prezentowania swojej osoby potencjalnemu pracodawcy odeszła szybko do lamusa (rzeczywiście pogrzebać nas może np. brak dobrze przygotowanego CV, umieszczanie nieprawdziwych informacji na temat swoich kompetencji etc.; drugorzędną – choć też istotną kwestią – jest forma takiego CV, aczkolwiek nie zachęcam do zaniedbywania tego obszaru, gdyż to, w jaki sposób zostało zredagowane, sformatowane CV też wiele może powiedzieć o nas i naszych umiejętnościach zwłaszcza, jeśli na stanowisku, o które się ubiegamy niezbędne będzie posiadanie umiejętności profesjonalnego redagowania dokumentów, poprawność językowa etc.). I jeśli na kandydatowi na stanowisko robotnicze ujdzie płazem fakt, że jego CV nie jest idealnie przygotowane, tak osoby ubiegające się o pracę na stanowiskach umysłowych mogą niepotrzebnie zarobić przez to kilka karnych punktów już na „dzień dobry” (więc chyba lepiej wyeliminować takie potencjalne ryzyko).
- Zdobycie wiedzy na temat rynkowego poziomu płac obowiązujących na danych stanowiskach, na które aplikujemy i dostosowanie do w/w swoich oczekiwań finansowych (chcemy tego, czy nie temat oczekiwań finansowych kandydatów do pracy na naszym rynku pracy jest tematem wciąż jeszcze trudnym).
- Zdobycie wiedzy na temat autoprezentacji, mowy ciała, etc. – z pewnością pomaga to odnaleźć się w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej i zaprezentować się jako profesjonalista.
- Umiejętność radzenia sobie ze stresem i niepowodzeniami – niestety jest to wpisane w rytm poszukiwania pracy (i poruszania się po rynku pracy). Jeśli nie będziemy potrafili radzić sobie z frustracją wywołaną kumulującym się stresem i napięciem, może się to dla nas skończyć źle: spadkiem motywacji, poczucia własnej wartości, apatią, a nawet depresją czy myślami suicydalnymi lub agresją a ostatecznie bezradną akceptacją i wyuczoną bezradnością…
Nie łam się! W końcu nadejdzie
taki moment, że na krzesełku usiądziesz Ty a ktoś inny na jakiś czas wypadnie z
obiegu. Rób swoje, by nikt nie zarzucił Ci, że leżysz odłogiem i czekasz na
mannę z nieba (tu mała niespodzianka dla tych, co myślą, że jest inaczej:
pracodawca sam do Was nie przyjdzie i nie będzie napraszał się o to, byście ewentualnie
podjęli u niego pracę).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń